W najnowszej książce Anny Kańtoch spotykamy komisarz Krystynę Lesińską, o dziwo dużo młodszą niż w „Wiośnie zaginionych”. Dzięki temu, Ci którzy nie czytali pierwszej części trylogii, bez obaw przygodę z tą bohaterką mogą rozpocząć od „Lata utraconych”. Policjantka przechodzi bardzo trudny okres w swoim życiu. Niedawno zmarł niespodziewanie jej mąż. Choć nie wzięła wolnego, do czego wszyscy ją namawiali, w pracy obchodzą się z nią jak z jajkiem i jej nie forsują. Nadmiar wolnego czasu sprawia, że coraz częściej jej myśli krążą wokół nierozwiązanej sprawy zaginięcia przed laty jej brata w górach. Czuje, że coś jej umyka.
Ku jej własnemu zaskoczeniu, zostaje przydzielona do sprawy bestialskiego morderstwa rodziny, przebywającej na wakacjach w starej leśniczówce w środku lasu. Tragedię przeżywa jedno z dzieci. Pikanterii całości dodaje fakt, że ocalały chłopiec, to odnaleziona zaledwie kilka miesięcy wcześniej ofiara porwania. Aby wydostać się na wolność, nastolatek musiał zamordować swojego oprawcę. Kilkanaście lat wcześniej, chłopiec zaginął bez śladu w górach podczas wyprawy z rodzicami i ich znajomymi ze studiów. Nie było mu jednak dane długo cieszyć się z powrotu do normalnego świata i rodzinnej sielanki. Czy ponownie zabił? Czy może jednak za morderstwem stoi ktoś inny, a rozwiązanie tej zagadki tkwi w przeszłości – w momencie jego zniknięcia nad Czarnym Stawem Gąsienicowym?
Początkowo komisarz Lesińska nie może złapać właściwego sobie rytmu pracy i wejść na pełne obroty. Ma problemy z powiązaniem faktów, a intuicja ją zawodzi. Sprawy nie ułatwia fakt, że nie wszyscy związani z zamordowaną rodziną są wiarygodni i chętni do współpracy. Czy mimo tych przeciwności, Krystyna odkryje, kto dokonał morderstwa w Pogańskim Młynie oraz rozwiąże zagadkę z przeszłości? A może jednak będzie to koniec jej policyjnej kariery?
Anna Kańtoch po raz kolejny hipnotyzuje czytelników swoim stylem. Czytając „Lato utraconych” można całkowicie się zatracić. Każde słowo jest idealnie dopasowane do pozostałych, nie ma żadnych zgrzytów. Misternie zbudowana intryga trzyma w napięciu do samego końca. Obok Krystyny Lesińskiej nie można przejść obojętnie, ale również postaci drugoplanowe są wyraziste i wzbudzają wiele emocji u czytelnika.
Oby więcej takich kryminałów – życzę sobie i Wam drodzy czytelnicy!